Czeskie media o zmianach w polskim sądownictwie
Zanim jeszcze przedstawiciele czeskiego wymiaru sprawiedliwości wydali oświadczenie w sprawie reform sądownictwa w Polsce, w czeskich mediach dało się zauważyć zainteresowanie wydarzeniami w parlamencie i w polskich miastach. Po nim nastąpiło nawet zaniepokojenie brakiem uwagi ze strony czeskich liderów politycznych. Wreszcie powstała też pewna analiza i głos nieco wstrzemięźliwy w polskiej sprawie.
Dużo rzetelnych informacji na temat aktualnej sytuacji w naszym kraju dostarcza Czechom portal internetowy czeskiego radia www.irozhlas.cz. Jego publikacje mają charakter informacyjny, opatrzone są praktycznymi notatkami, dzięki którym niezorientowany Czech może szybko nadrobić zaległości w tej sprawie, bez przeglądania kilku stron w celu zebrania informacji na temat dotychczas rozegranych wydarzeń. Sporo relacji można też odnaleźć w serwisach informacyjnych Czeskiej Telewizji, zwłaszcza ČT24, także w postaci on-line.
Jeszcze przed weekendem, w czwartek 20 lipca wieczorem dziennikarz tygodnika Respekt wyraził zaniepokojenie sprawami reform w polskim wymiarze sprawiedliwości. Napisał na Twitterze: „Po sądach przyjdzie czas na dziennikarzy i co potem? Aresztowania? I co dalej? Unia powinna wstrzymać fundusze i reagować twardo. Czechy też.”
https://twitter.com/okundra/status/888136896257437696
W piątek 21 lipca rano, jeszcze przed wydaniem oświadczenia przez czeski Sąd Najwyższy, ten sam dziennikarz również na Twitterze zarzucił brak komentarza w sprawie wydarzeń w Polsce rządowi i przywódcom największych czeskich partii, czyli socjaldemokratom i ANO 2011. Napisał: „Niewiarygodny brak zainteresowania. Polska się sypie a premier ma na Twitterze fotki z Moraw, Babiš rozmawia z dezinfo. Parl. listy i Zao oczywiście też nic.”
https://twitter.com/okundra/status/888283679801212929
Tego samego dnia jeszcze Respekt opublikował wywiad z prezesem Najwyższego Sądu Administracyjnego Josefem Baxą, poświęcony w całości sytuacji w Polsce i opiniom czeskich sędziów na temat przeprowadzanych zmian w polskim wymiarze sprawiedliwości. W rozmowie zatytułowanej „Wobec tego, co się rozgrywa w Polsce, nie możemy już milczeć”, Baxa zaznaczył między innymi, że „Sędziowie, z myślą o swoich karierach, będą posłuszni. Oznacza to, że będą wydawać wyroki tak, by utrzymać się na swoich stanowiskach […] O niezawisłości sądownictwa nie ma mowy”.
W sobotę 22 lipca na portalu Denník Referendum ukazał się obszerny tekst autorstwa Petra Janyški, zatytuowany: „Polska: kolejny krok ku rządom twardej ręki Jarosława Kaczyńskiego.” Dość wnikliwa analiza byłego dyrektora Czeskiego Centrum przy Ambasadzie Republiki Czeskiej w Warszawie podkreśla niezgodność trzech ustaw niezgodnych z Konstytucją RP i pisze, że Jarosław Kaczyński chce utrzymać władzę za wszelką cenę. P. Janyška nie ma wątpliwości, że nie chodzi o reformę sądownictwa. „Dlaczego rząd chce mieć w swoich rękach Sąd Najwyższy? Jego rolą jest nadzór nad wyborami, stwierdzenie ich wyników, decydowanie o skargach na ich przebieg. Do najbliższych wyborów parlamentarnych w Polsce zostały jeszcze dwa lata”, pisze Janyška. Głos autora tego tekstu jest o tyle ważny, że Janyška spędził pięć lat w Polsce i świetnie się orientuje w jej sprawach wewnętrznych. W czasie Aksamitnej Rewolucji zaś należał on do Forum Obywatelskiego, czeskiego ruchu antykomunistycznego, będącego bazą dla późniejszych czeskich partii politycznych, podobnie jak polska Solidarność.
P. Janyška porównuje walkę opozycji z rządem PiSu do zimnej wojny domowej i stwierdza, że działania Jarosława Kaczyńskiego w ciągu ostatnich dwóch lat doprowadziły tylko do jednego: podzieliły kraj na dwie mniejsze Polski. „Kopią rów, który z każdym dniem i każdym posunięciem rządu się pogłębia”, pisze Czech o J. Kaczyńskim, nazywającym nieprzychylnych mu wyborców, gorszym sortem.
Według Janyški w Polsce ma miejsce obecnie walka, która jest nierówna, ponieważ po jednej stronie jest siła, która ma wszelką władzę wykonawczą, pieniądze i wpływ na Kościół, a sprytnie nazywana jest konserwatyzmem, przy czym z konserwatywnymi wartościami Europy przez swój fundamentalizm i stosowane metody ma niewiele wspólnego.
Po drugiej stronie stoi nowoczesne społeczeństwo dwudziestego pierwszego wieku, pacyfistyczne, nie stosujące przemocy, zamiast tego mające w rękach białe róże i trzymające wartę pod parlamentem, na rozpaczliwej pozycji mniejszości w parlamencie.
W najnowszym wydaniu tygodnika Respekt, tematowi ustaw ograniczających niezawisłość polskiego sądownictwa poświęcone zostały dwa teksty, w tym tzw. wstępniak, pt. „Więcej niż polski film” i artykuł w dziale Fokus pt. „Teraz sądy, później media”. Pierwszy tekst wyraża głównie zaniepokojenie brakiem reakcji władz państw określonych przez autora przyjaciółmi Polski, w tym Republiki Czeskiej. Drugi opisuje aktualną sytuację reformy sądownictwa oraz wspomina o możliwych kolejnych zmianach prawa dotyczącego mediów prywatnych, co zapowiedziała Krystyna Pawłowicz. Wydźwięk obu jest podobny: to nawoływanie do solidarności dziennikarzy czeskich z polskimi jako rekompensata za obojętność czeskich politycznych elit.
Mniej przychylne głosy wśród czeskich dziennikarzy również mają miejsce. Co najmniej dwa można znaleźć na portalu forum24.cz. Z jednej strony płynie głos uspokajający czeskie nastroje przypominający, że system mianowania sędziów w Polsce będzie przypominał czeski, ale z drugiej zaznaczany jest niepokojący fakt, że sędziów Sądu Najwyższego będzie można odwołać. Pisze o tym Pavel Šafr, redaktor naczelny dziennika Forum24, w komentarzu pt.: „Kiedy Czesi walczą za polską wolność, jest w tym coś absurdalnego i fałszywego” . Według niego obecna sytuacja wynika z reakcji konserwatywnego rządu na wcześniejsze posunięcia polskiej lewicy, która umocniła swoje wpływy w samorządach sędziowskich. Lewica po wygranych wyborach obsadziła bowiem swoimi ludźmi znaczące stanowiska w sądownictwie.
P. Šafr pisze, że na pierwszy rzut oka wydaje się, że za polską lewicą stoją wszystkie instytucje europejskie, ale w rzeczywistości jest to złudzenie, bo medialnie stoją za nią silni socjaliści i liberałowie europejscy. Według niego europejscy konserwatyści czy prawicowi demokraci nie podzielają już podobnego punktu widzenia. Šafrowi nie podoba się poparcie protestów w Polsce przez europejskich liberałów, ponieważ legitymizują oni jednocześnie nieliberalny ruch ANO 2011 Andreja Babiša, któremu zapewne jest przeciwny. Przypomnijmy, ANO 2011 obecnie zajmuje pierwsze miejsce we wszystkich badaniach poparcia dla partii politycznych w Republice Czeskiej. Na poparcie swoich obaw autor przypomina o ostrym głosie Věry Jourovéj z ruchu ANO, czeskiej komisarz UE, która zagroziła Polsce odebraniem dotacji, i o czeskim ministrze sprawiedliwości Robercie Pelikanie, także z ANO, który 17 lipca napisał do Zbigniewa Ziobry list w tej sprawie. W liście tym między innymi wyraził zaniepokojenie zakończeniem kadencji sędziów Sądu Najwyższego i radził jeszcze raz przejrzeć projekt zmian podkreślając, że niezawisłe sądy są fundamentem efektywnego systemu sądownictwa.
Poparcie protestów w Polsce według P. Šafrarza, oznaczałoby poparcie dla sił w Europie przychylnych ruchowi ANO 2011, któremu przewodzi Andrej Babiš, były minister finansów, odwołany przez premiera Sobotkę w wyniku niejasności wokół majątku założyciela ANO i podejrzeń o optymalizację podatkową na niekorzyść państwa, w kontekście reformy uszczelniającej system podatkowy w Republice Czeskiej. Andrej Babiš jako szef resortu finansów wprowadził od 2017 r. obowiązek elektronicznej ewidencji przychodów, a więc między innymi obowiązkowe kasy fiskalne dla podmiotów prowadzących działalność gospodarczą. Swój tekst kończy zdaniem: „Nie bójmy się katoliczki Beaty Szydło. Uważajmy na oligarchę Andreja Babiša.” P. Šafr pisze, że Polska ma swoje problemy, a Czesi swoje. Według niego wolność słowa i państwo prawa są bardziej zagrożone w Republice niż sądy i media w Polsce.
Troskę o sprawy wewnętrzne Republiki Czeskiej można zrozumieć: ANO 2011 jest partią wodzowską, populistyczną, dysponującą ogromnym kapitałem z uwagi na pozycję jej lidera, który w rankingu najbogatszych ludzi według magazynu Forbes zajmuje drugie miejsce. Andrej Babiš jest też posiadaczem między innymi dwóch poczytnych czeskich dzienników, stacji radiowej i ich wersji on-line. Po wygranych wyborach w 2017 r., na co wskazują dotychczasowe sondaże, może wprowadzić niepokojące reformy. Już teraz zapowiada sprzeciw wobec wprowadzenia eurowaluty i sprzeciwia się przyjęciu uchodźców. Z drugiej jednak strony jego koncern rolniczy Agrofert czerpie dotacje ze środków UE, więc nie jest mu na rękę odcinanie się od unijnego źródła finansowania przez konflikty z Europą. Šafr powinien jednak mieć to na uwadze.