Najmniej urodzeń w historii Czech

Najmniej urodzeń w historii Czech

W Republice Czeskiej w 2024 roku urodziło się najmniej dzieci od czasu powstania Czechosłowacji w 1918 roku. Nawet w Protektoracie Czech i Moraw, w okresie drugiej wojny światowej wskaźnik urodzeń był wyższy. Ta informacja, która pojawiła się tydzień przed Wielkanocą, obiegła czeską opinię publiczną i przez kilka dni była w centrum zainteresowania mediów i polityków. Zarówno parlamentarna, jak i pozaparlamentarna opozycja obwinia o niską liczbę urodzeń obecny rząd Petra Fiali. Oba obozy prześcigają się w obietnicach wyborczych, które mają sprawić, że „Czeszki zaczną rodzić”. W Czechach trwa kampania wyborcza przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Rząd milczy na temat problemu dzietności, a socjologowie tłumaczą, że problem niskiej liczby urodzeń jest znacznie bardziej złożony.

 Liczba ludności Republiki Czeskiej od dłuższego czasu rośnie i powoli zbliża się do 11 milionów. Za tym wzrostem stoi jednak migracja, głównie z Ukrainy, Słowacji i Wietnamu, a nie liczba dzieci urodzonych bezpośrednio w Czechach. W 2024 roku urodziło się ich nieco ponad 84 tysiące, co w przyszłości oznacza nie tylko problem demograficzny, ale również gospodarczy. Dla porównania: podczas drugiej wojny światowej w Protektoracie Czech i Moraw (czyli na obszarze mniejszym niż dzisiejsze Czechy, ponieważ tzw. Sudety należały do Niemiec) według Czeskiego Urzędu Statystycznego rodziło się corocznie znacznie ponad 100 tysięcy dzieci. Rekordowe były lata 1943 – z 150 tysiącami noworodków – oraz 1944, kiedy urodziło się aż 230 tysięcy dzieci. Demografowie i historycy tłumaczą to zjawisko między innymi faktem, że czescy mężczyźni nie byłi powołani do wojska.

Rząd błądzi w wyjaśnieniach

Andrej Babiš, były premier i lider największej partii opozycyjnej ANO, nie ma wątpliwości co do winnego. Już wiosną zeszłego roku obwinił za spadek dzietności obecny rząd. „Niska dzietność to wasze dzieło” – powiedział podczas debaty nad reformą emerytalną. „Ten rząd niszczy ten kraj, niszczy obywateli, niszczy emerytów, pracowników, młodych, studentów, gospodarkę – niszczy wszystko” – dodał. Sam Babiš wraz z opozycyjnym kolegą Tomiem Okamurą z partii SPD prześcigają się w przedwyborczych obietnicach. Okamura obiecuje po wyborach nieoprocentowane pożyczki z budżetu państwa czy darmowe przedszkola. Przewodniczący pozaparlamentarnej partii PRO, Jindřich Rajchl (organizator antyrządowych protestów), a obecnie także nowy koalicyjny partner Okamury, przedstawił z kolei koncepcję „miliona na dziecko”, w ramach której obiecuje wypłatę miliona koron rodzicom za każde nowo narodzone dziecko – w trzech ratach.

Rząd koalicji Spolu na takie ataki wciąż nie potrafi skutecznie odpowiedzieć. Z jednej strony nie radzi sobie z permanentną kampanią ANO, z drugiej – zmaga się z własnymi problemami. W obliczu niekorzystnych sondaży rządzący wydają się zmęczeni i zdemotywowani. Dane o niskiej liczbie urodzeń są niepodważalne a rządowi nie udaje się ich satysfakcjonująco wytłumaczyć w kampanii przedwyborczej.

Cała Europa w stagnacji

Czy jesteśmy świadkami początku wielkiego kryzysu demograficznego, czy też Czechy po kilku „tłustych latach” po prostu dołączają do trendu, który już od dawna widoczny jest w innych państwach europejskich?

Zrzucanie całej winy na centroprawicowy rząd koalicji Spolu i STAN, tak jak robi to Babiš, wydaje się być uproszczeniem. Na zmiany demograficzne wpływa wiele czynników, a efekty widoczne są dopiero po latach. Prawdą jest, że Czechy były przez kilka ostatnich lat pozytywnym wyjątkiem na tle Europy – np. w 2021 roku na jedną matkę przypadało średnio 1,83 dziecka (dla porównania, w Polsce od lat wskaźnik ten oscyluje wokół 1,16, a średnia UE to 1,53). Czechy więc szybko zbliżają się do niezbyt optymistycznej europejskiej średniej.

Niepewność na każdym kroku

Dzietności z pewnością nie pomogły też wydarzenia ostatnich lat. Wszystko zaczęło się ponad pięć lat temu podczas pandemii koronawirusa, po której nastąpiła fala rozwodów i rozstań par, które nie przetrwały lockdownu. W 2022 roku sytuację dodatkowo pogorszyła pełnoskalowa inwazja Rosji na Ukrainę, a napięta sytuacja międzynarodowa trwa do dziś. Czechy borykają się także z wieloma wewnętrznymi problemami, z których największym wydaje się być brak dostępnych mieszkań dla młodych. Wszystko to, w połączeniu ze strachem przed kryzysem klimatycznym, może w znacznym stopniu tłumaczyć wspomniane niepokojące dane. Już teraz jasne jest, że partie opozycyjne nie będą wdawały się w złożone wyjaśnienia w trakcie kampanii wyborczej. Rząd Petra Fiali jak dotąd nie radzi sobie ani z negatywnym trendem dzietności, ani z niekorzystnymi wynikami sondaży przedwyborczych.


Pavel Folprecht, 24 kwietnia 2025 r., foto: vlada.cz

Tomio Okamura bez immunitetu

Tomio Okamura bez immunitetu