Felieton spod czesko-polskiej granicy 2
Ostatnie dni w czeskiej polityce upływały pod znakiem kongresu ANO i ponownego wyboru Andreja Babiša na przewodniczącego ruchu.
Wśród polityków, którzy w swoich wystąpieniach nawiązywali do ruchu ANO, był też Miroslav Kalousek. Kto śledzi chociaż trochę czeską politykę, ten wie, że przewodniczący TOP09 nie należy do grona sympatyków Andreja Babiša. W poprzednim felietonie wskazywałem, że nie wszystkim członkom tej partii taki kierunek odpowiada. Miroslav Kalousek nie zamierza jednak z niego zrezygnować. W wywiadzie dla czeskiej telewizji publicznej powiedział, że współpraca z ANO, ale także z komunistami nie byłaby współpracą, lecz kolaboracją. Z drugiej strony proponuje powstanie wielkiego bloku centroprawicowego, do którego zaprasza ODS, Burmistrzów i Niezależnych oraz KDU-ČSL, które w ramach obecnej władzy współpracuje/kolaboruje z ANO. Na razie jednak najbardziej realny jest blok wyborczy między KDU-ČSL a Burmistrzami i Niezależnymi. Co ciekawe, przewodniczący tych ostatnich, Petr Gazdík, stwierdził, że to właśnie Kalousek nie jest zainteresowany szeroką koalicją, o czym także pisałem miesiąc temu.
Gdyby zgodzić się z premierem Bohuslavem Sobotką, to do wielkiej centroprawicowej koalicji mógłby zgłosić się także Andrej Babiš i jego ruch. Dlaczego? Premier, po przemówieniu Babiša określił ANO jako partię prawicową, która nie będzie dbać o interesy pracowników, seniorów i rodzin z dziećmi. Sobotka często sprowadza politykę do podziału ideowego, kładąc mocny nacisk na tożsamość partii, której przewodzi. Obecnie chce zdyskredytować ANO przypisując mu łatkę partii prawicowej. Czy zyska na takiej retoryce? Osobiście wątpię. Dobrze pamiętam, jak premier Sobotka pojawił się w programie Otázky Václava Moravce tuż po wygranej Donalda Trumpa. Mówił o tym, że być może zmienia się na naszych oczach polityka i stare polityczne podziały powoli odchodzą do przeszłości, co może skutkować tym, że do wyborców trzeba będzie docierać w inny sposób. Widać jednak, że Bohuslav Sobotka jest człowiekiem, który podchodzi do polityki w tradycyjny sposób.
Dlaczego wątpię, że określanie ANO jako prawicy nie przyniesie żadnych pozytywnych skutków dla ČSSD? Przede wszystkim dlatego, że Andrej Babiš prawdopodobnie nie będzie wchodził w tego typu dyskusje. Podczas kongresu, tuż po swoim wyborze, podkreślał po raz kolejny, że jego ruch jest alternatywą dla „starych“, „tradycyjnych“ polityków, którzy nic w życiu nie osiągnęli. On jest w polityce po to, żeby rozwiązywać problemy i dzięki temu ma do siebie przekonywać kolejnych wyborców.
Wicepremier i minister finansów ma jeszcze jeden atut. Dostęp do dużych pieniędzy. W zeszłym tygodniu będąc w Ostrawie, zauważyłem już pierwszy billboard, na którym Andrej Babiš przekazuje wyborcom, że chce lepszego państwa. Do wyborów zostało jeszcze trochę czasu, ale ANO, jak widać, już w tej chwili prowadzi kampanie wizerunkową. Można więc się spodziewać ogromnych środków finansowych, które ruch Babiša wpompuje w kampanię wyborczą, co wymusi na konkurentach politycznych być może bardziej kreatywne działania.