Premier Babiš odpowiada na podejrzenia o uprowadzenie własnego syna: „To pucz Palermo”
Premier Andrej Babiš wrócił do Pragi. Od soboty 10 listopada przebywał służbowo poza granicami Republiki Czeskiej. Podczas spotkania z dziennikarzami 14 listopada zabrał głos w kwestii uprowadzenia swojego syna na Ukrainę, które miało uniemożliwić mu zeznawanie w sprawie Bocianiego gniazda.
O tym, że mogło dojść do wywiezienia młodego Andreja Babiša przez zaprzyjaźnione z jego ojcem małżeństwo Ditę i Petra Protopopovów dowiedzieliśmy po emisji reportażu na portalu Seznam.cz. w poniedziałek 12 listopada, wieczorem. Dwoje dziennikarzy, Sabina Slonková i Jiří Kubík przeprowadzili dziennikarskie śledztwo w sprawie tego, gdzie aktualnie przebywa trzydziestopięcioletni syn czeskiego premiera. Był on bowiem jednym z akcjonariuszy spółki, która z kolei była właścicielem wspomnianego już centrum konferencyjnego i rekreacyjnego Farma Bocianie Gniazdo w czeskich Olbramovicach. Oznacza to, że jest świadkiem w sprawie o wyłudzenia dotacji na jego budowę. Od dłuższego czasu jednak trudno było się z nim skontaktować.
„Bociek”
Syn Andreja Babiša został jednym z akcjonariuszy spółki Bocianie gniazdo w 2008 r., krótko po tym, kiedy spółka ta została wydzielona z holdingu Agrofert jako samodzielny podmiot formalnie niezwiązany z Agrofertem. Wtedy też podjęła ona starania o dotację dla małych i średnich przedsiębiorstw z Regionalnego Programu Operacyjnego Środkowe Czechy, który zajmuje się dystrybucją środków unijnych w regionie. W efekcie Farma otrzymała dofinansowanie w wysokości 50 milionów koron na jej rozbudowę. Zgodnie z warunkami RPO Bocianie gniazdo mogło zmienić właścicieli dopiero po okresie pięciu lat.
Ośrodek został zbudowany na działce należącej do Imoby, innej spółki, której jedynym akcjonariuszem był SynBiol należący już do Andreja Babiša, ojca. W 2014 r. Farma została kupiona przez Imobę i tym samym powróciła do holdingu.
Farma Bocianie gniazdo, źródło: https://www.capihnizdo.cz/cz/o-capim-hnizde/fotogalerie/
W 2015 r., kiedy Andrej Babiš był wicepremierem i ministrem finansów w rządzie Bohuslava Sobotki, policja wszczęła śledztwo w sprawie Farmy. Według iDnes.cz, z anonimowego doniesienia wynikało, że mogło dojść do oszustwa dotacyjnego, ponieważ Bocianie gniazdo, teoretycznie należące do holdingu Babiša starszego nie miało prawa otrzymać środków przeznaczonych dla małych i średnich przedsiębiorstw. W 2016 r. minister finansów w odpowiedzi na interpelację jednego z posłów koalicji powiedział, że wszystkie dotacje na rzecz Bocianiego gniazda zostały pozyskane zgodnie z prawem i że odpowiednie organy kontrolne potwierdziły tę zgodę, nie dopatrując się uchybień.
W 2017 r. dochodzenie w sprawie dofinansowania Farmy rozpoczął też Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF). Latem policja zwróciła się do Izby Poselskiej o wydanie Andreja Babiša i Jaroslava Faltynka, który był wiceprzewodniczącym ruchu ANO i jednym z członków zarządu w Agrofercie. Posłowie zagłosowali za uchyleniem immunitetów. Odtąd w sprawie obu polityków, z krótką przerwą po wyborach parlamentarnych jesienią 2017 r., prowadzone jest postępowanie karne. Komisja Europejska, po rekomendacji OLAF poleciła ministerstwu finansów wyłączyć Farmę z grona projektów dofinansowanych ze środków unijnych i tak się też stało. Po wezwaniu urzędu RPO Środkowe Czechy, spółka Imoba w zwróciła 50 milionów koron czerwcu 2018 r.
„Chamskie i obrzydliwe kłamstwo”
W trakcie dzisiejszego oświadczenia premier Babiš bardzo ostro wypowiedział się o całej sprawie. Przedstawił siebie i swoją rodzinę jako ofiary manipulacji bezdusznych mediów, żerujących na tragedii chorego syna.
Premier zasugerował, że data ujawnienia wyników dziennikarskiego śledztwa nie jest przypadkowa: „Wizyta tych dwojga dziennikarzy, którzy odwiedzili bez zapowiedzi moją była żonę i syna, miała miejsce 16 października. Dlaczego ktoś zorganizował to wtedy, kiedy jestem za granicą, kiedy zbliża się 17 listopada, gdy szykują się demonstracje?”. W najbliższą sobotę przypada w Republice Czeskiej Dzień walki za wolność i demokrację, upamiętniający początek Aksamitnej rewolucji. Już teraz wiadomo, że na Alei Narodowej zgromadzi się tłum, by uczcić rocznicę.
Premier wyjaśnił, że policja czeska zajmowała się sprawą rzekomego porwania jego syna i znała miejsce jego pobytu. Potwierdził, że młody Andrej był na Ukrainie na Krymie, ale nie było to porwanie: „Myślę, że mamy wystarczająco dużo zdjęć, które obalą to chamskie i obrzydliwe kłamstwo”. Opowiedział też, jak doszło do kontaktu z Ditą Protopopovą: „17 czerwca 2015 r. zadzwoniła do mnie policja i powiedzieli, że znaleźli na autostradzie D1 mojego syna, który opowiadał niestworzone rzeczy. Zawieźli go do przychodni w Havlíčkově Brodě. Potem poprosiłem o przewiezienie go do Państwowego Instytutu Zdrowia Psychicznego, gdzie poznałem doktor Protopopovą. Wszystkie te chamskie konstrukcje, które ktoś wymyśla, są kłamliwe”.
Przeciek, hienizm i dzieło życia
Według premiera Babiša, sprawa jego syna pokazuje, że mogło dojść do przecieku informacji ze śledztwa w sprawie Farmy. Jego tłumaczenie pokazuje też, że czeski szef rządu próbuje wykorzystać narrację spiskową: „Jeśli rzeczywiście dziennikarze wytropili mojego syna, to pytam skąd mieli adres? Gdzie go znaleźli? Nie wiem, czy są państwo świadomi, że sprawa Bocianiego gniazda jest cały czas w toku i nikomu nie przeszkadza, że wyciekają z niej informacje. Dziennikarze uprzedzili wszystkie redakcje , że dojdzie do upadku rządu. Wszyscy mają udział w tym hienizmie. Jeśli ktoś przychodzi do mieszkania bez zapowiedzi i wykorzystuje człowieka, który ma schizofrenię, wyobraźcie sobie jak to jest. Brak słów”. Według premiera Babiša, sprzęt wykorzystany do nakręcenia rozmowy z jego starszym synem mógł pochodzić od służb wywiadowczych, ponieważ wyglądał na drogi. Chodziło głównie o kamerę wbudowaną w okulary.
Babiš podkreślił, że dziennikarze zmanipulowali jego syna: […] To chory człowiek, a ci dziennikarze go tak wykorzystali, że wiadomo że on nie miał pojęcia o tym, że go nagrywają i nawet podał im adres e-mail. Ci zaś opublikowali te maile, wykorzystali go. Tego, że moje dzieci mają dziś problemy jeszcze w życiu, nie przerabiałem. Nigdy nie doświadczyłem takiego hienizmu, jakim jest dzieło życia–obalenie mnie przez tych dwojga tzw. dziennikarzy śledczych. To cały czas próba wyrzucenia mnie z polityki”.
Pucz?
Pod koniec wystąpienia Babiš wyraził obawę o to, że czeka go publiczny lincz po tym, jak to media zakwestionowały wersję o chorobie psychicznej, a Izba Poselska zamierza sprawdzać stan zdrowia jego dzieci. Był też oburzony, że krytykowano go w kraju za brak reakcji przez 18 godzin, kiedy leciał z Paryża do Palermo, a tam spędził czas na kolacji z premierem Włoch: „[…] Nie miałem czasu spojrzeć na ten ohydny program. To nie Sarajewo*, to pucz Palermo”. Dzień wcześniej premier opublikował skrócone oświadczenie na swoim profilu w mediach społecznościowych.
W ciągu kolejnych dni po emisji reportażu w czeskich mediach pojawił się szereg publikacji na temat tego, że zaświadczenia lekarskie, które przedstawiły organom ścigania dzieci Andreja Babiša, mogły być wystawione jedynie na potrzeby uniknięcia udziału w śledztwie. Dziennikarze czescy zwracali uwagę na fakt, że mimo chorób umysłowych, syn i córka (druga akcjonariuszka Farmy) premiera sprawowali swoje funkcje w radzie nadzorczej Bocianiego gniazda. Co więcej, młody Andrej posiadał licencję pilota, która wymaga regularnych badań lekarskich. Był więc pod opieką lekarzy przed 2015 r., a wyniki wykluczały problemy psychiczne. Możliwe jednak, że zachorował później, choć jest to mało prawdopodobne, pisze serwis Aktualne.cz.
*Dlaczego Sarajewo?
29 listopada 1997 r. wieczorem wiceprzewodniczący partii ODS Jan Ruml a Ivan Pilip zwołali konferencję prasową, podczas której wezwali do dymisji Vaclava Klausa, ówczesnego przewodniczącego partii i szefa czeskiego rządu. Premier Klaus przebywał wówczas w Sarajewie na posiedzeniu Inicjatywy Środkowoeuropejskiej. Ruml i Pilip twierdzili, że chcą oczyścić ODS z afer związanych z finansowaniem partii. Grono wierne Klausowi uznało wystąpienie wiceprzewodniczących za wewnątrzpartyjny pucz, a od tamtego czasu wydarzenia wokół ODS okresu funkcjonują w powszechnej świadomości Czechów jako Sarajewo.