Konflikt między Bohuslavem Sobotką a Andrejem Babišem. Minister finansów nie zamierza ustąpić.
Minister finansów i przewodniczący ruchu ANO Andrej Babiš nie zamierza rezygnować z funkcji w rządzie. Nie widzi ku temu powodów. Oświadczył mieszkańcom Pragi w poniedziałek podczas pierwszomajowego spotkania ruchu z obywatelami. Była to reakcja na wypowiedź premiera Bohuslava Sobotki, który z kolei powiedział, że w sprawie swojego majątku i emisji jednokoronowych obligacji przez jego firmę Agrofert, powinien postąpić jak mężczyzna.
W marcu Izba Poselska wezwała Babiša, by do końca kwietnia odniósł się do podejrzeń o to, że unikał opodatkowania. Dokonał tego w piątek w liście adresowanym do posłów i premiera. Sobotka jutro ma się wypowiedzieć na temat korespondencji od ministra finansów.
„Nie widzę najmniejszego powodu, dlaczego miałbym rezygnować. Mam bardzo dobre wyniki w polityce. To żałosna akcja ČSSD, która ma jakieś preferencje. Pan premier się na mnie uwziął i chce za wszelką cenę pozbyć się mnie z polityki, a ja uważam, że szkoda, bo to zaszkodzi temu rządowi. Władza odnosi sukcesy także dzięki mnie”, powiedział Babiš.
Babiš w ostrych słowach skomentował wezwanie Sobotki do wyjaśnień twierdząc, że ekonomiczni dyletanci z kancelarii premiera wyciągają brudy i to za pieniądze podatników. Nie rozumieją według niego odpowiedzi zawartej w liście, którą przygotowali ekonomiści i prawnicy. Sobotka nigdy nie prowadził firmy i nie ma pojęcia o przedsiębiorczości, twierdził Babiš.
W liście uznał on za legalne wszystkie transakcje firmy Agrofert. Sprawę wokół jednokoronowych obligacji Agrofertu, które kupił za 1,5 miliarda bez opodatkowania, odbiera jako zorganizowaną kampanię i medialną nagonkę na niego.
Część osób z kręgów ČSSD, w tym minister spraw wewnętrznych Milan Chovanec obstaje za otwartym konfliktem. Inni obawiają się, że wyrzucenie Babiša z rządu może obrócić się przeciwko niemu. Tygodnik Respekt pisze, że socjaldemokraci mają kilka wariantów rozwiązania kryzysu. Jednym z nich jest powrót sprawy do Izby Poselskiej na nadzwyczajnym posiedzeniu, na którym do krytyki Babiša dołączyłyby się pozostałe partie. Gdyby zaś doszło do odwołania ministra finansów, możliwych scenariuszy jest kilka.
Pozostali ministrowie z ANO mogliby zostać, Babiš zaś miałby czas na kampanię, argumentując że robi to w interesie partii i by nie pogrążać rządu. Gdyby ministrowie odeszli solidarnie za swoim partyjnym przywódcą, Sobotka musiałby do końca kadencji rządzić jedynie z KDU- Č SL. Część opozycji, na przykład TOP 09 już zapowiedziała, że nie będzie torpedować takiego rozwiązania i głosować za wotum nieufności dla rządu okrojonego o ministrów z ANO.
Problemem mógłby się pojawić, jeśli prezydent Miloš Zeman przeciągałby w czasie odwołanie ministra Babiša. Konstytucja bowiem nie określa terminu, w którym głowa państwa musi się odnieść do dymisji. Może to zablokować wybór następcy przez Sobotkę. Także prezydent, z uwagi na zbliżające się wybory w przyszłym roku, może dużo stracić lub zyskać, odnosząc się odpowiednio do sprawy z Babišem. Najbliższe dni okażą się więc niezwykle gorące dla czeskiej polityki.
Źródło:
http://www.tyden.cz/rubriky/domaci/politika/babis-nevidim-nejmensi-duvod-proc-bych-mel-rezignovat_428139.html,
Respekt 18/2017, 1.–7. 5. 2017
Zdjęcie: vlada.cz